W gruncie rzeczy poza optymistycznymi prognozami IEA (Międzynarodowa Agencja Energetyczna) niewiele wskazuje na powrót do energii atomowej. Między rokiem 1989 a 2009 liczba reaktorów na świecie wzrosła nieznacznie: z 423 do 435, więc o mniej niż jeden reaktor rocznie. W 2008 roku po raz pierwszy od 1956 roku czyli od chwili, gdy zaczęto komercyjnie używać energii atomowej, nie dołączono do sieci żadnego nowego reaktora. Poza tym obecnie działa o dziewięć reaktorów mniej niż w roku 2002, kiedy ich liczba sięgnęła 444.|
Pod koniec lipca 2009 roku działało 435 reaktorów atomowych o całkowitej mocy około 370 tysięcy MW oraz średnim wieku eksploatacji 25 lat. Reaktory znajdują się w 31 krajach, ale dwie trzecie światowej produkcji prądu atomowego przypada na sześć krajów, wśród nich trzy potęgi atomowe: USA, Francję i Rosję, do czołówki należą też Japonia, Niemcy i Korea Płd.
W lipcu 2009 roku oficjalnie budowano 50 bloków jądrowych, 5 długoterminowo wyłączono. Dokładniejsza obserwacja projektów budowy elektrowni pokazuje, że 13 z nich od ponad dwudziestu lat określa się w statystykach mianem „w budowie”, a dwa inne (na Tajwanie) zasługują na to miano już od 10 lat. Rekordzistą jest amerykański projekt elektrowni Watts Bar-2, który rozpoczęto ponad 35 lat temu. Reaktor ma być gotowy do 2012 roku nakładem 2,5 miliarda USD. Na same Chiny przypada 14 projektów budowy elektrowni atomowych.
Pełen tekst artykułu do pobrania w formacie pdf.
Tekst ukazał się w numerze 82 (jesień 2009) kwartalnika kulturalno-politycznego Bez Dogmatu i jest skróconą wersją artykułu, który ukazał się we wrześniu 2009 w niemieckim czasopiśmie Prokla nr 156, tytuł oryginalny: Renaissance der Atomkraft? Vermutlich nicht!